Kolejny miesiąc za nami, a ja najwyraźniej zapadłam już w sen zimowy...
Choć przyznać muszę, iż w porównaniu do dwóch poprzednich, ten miesiąc wypada całkiem nieźle, aczkolwiek z recenzjami się wyłożyłam, i to po całości. Cóż, czas przestać narzekać i zacząć nadrabiać zaległości!
A także przejść do konkretów:
W listopadzie przeczytałam 4 książki (wprawdzie jedną kończyłam, a dwie inne zaczęłam, ale nie rozdrabniajmy się), z kolei stron 1426.
Jeśli zaś chodzi o poszczególne pozycje:
- Chciwość
Na temat tej książki nie będę się zbytnio rozpisywać - recenzja już od jakiegoś czasu znajduje się tutaj.
- Hamlet
Ściśle rzecz ujmując, książkę tę skończyłam na początku listopada. Jak możecie się spodziewać, powinnam to zrobić dużo wcześniej, jednak tak to jest, gdy nauczyciel każe ci coś omówić na własną rękę - cóż, lepiej późno niż wcale. Jeśli zaś chodzi o samą książkę - podobała mi się zdecydowanie bardziej niż Makbet, którego wprost nie znoszę. Nigdy nie byłam i najprawdopodobniej nie będę fanką szekspirowskiego pióra - coś jest albo w jego warsztacie, albo w samej formie dramatu, co nieustannie mi wadzi. Jednakże do historii samej w sobie ciężko mi się przyczepić - naprawdę przypadła mi do gustu.
- The Rithmatist
Czyli oryginalna wersja Rytmatysty. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ponieważ recenzja jest w trakcie pisania - powiem tylko, że jakkolwiek Sanderson świetnie odnajduje się w pisaniu olbrzymich tomów, których rozmiar potrafi utrudnić czytanie (na szczęście zawartość rekompensuje to z nawiązką), tak krótsze powieści raczej nie należą do jego najlepszych stron. Trudno mówić, że jest to książka bardzo zła - obiektywnie rzecz biorąc, jest niezła. Lecz, kto czytał, ten wie, iż stać tego autora na dużo więcej.
- Krew Elfów
Nareszcie czytam Wiedźmina, choć wciąż nie dociera do mnie, dlaczego przekonanie się do tej serii zabrało mi aż tak wiele czasu. Przyznam się, że przepadłam całkowicie - choć od jej wydania minęło już trochę czasu, nadal stanowi pewną oryginalność wśród swego gatunku. Choć słyszałam, że u innych różnie bywało, ja nieustannie czułam, hm.. "słowiański" klimat? Mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli. Nad recenzją również jeszcze pracuję, lecz pojawi się w najbliższym czasie!
Jeśli zaś chodzi o filmy i seriale - stwierdziłam, iż rezygnuję z tej części. W ostatnim czasie i tak nie udało mi się napisać żadnej recenzji, a próbowałam nieraz. Jeśli znajdzie się coś wartego uwagi, wspomnę o tym w podsumowaniu miesiąca, może jakąś opinię uda mi się tu opublikować, jednak nie chcę traktować tego jako coś zobowiązującego - cóż, zakładając bloga, nieco inaczej (z pewnością pokaźniej) prezentował się wolny czas, jaki miałam do dyspozycji. Nie jestem w stanie pogodzić ze sobą wszystkiego, więc pewne rzeczy trzeba sobie odpuścić.
Z dość optymistycznym nastrojem zaczynam kolejny miesiąc - grudzień bowiem oznacza święta, a co za tym idzie - znacznie więcej czasu, który można poświęcić na czytanie książek. Lecz na to wszystko musimy jeszcze poczekać...
Jakie są wasze plany czytelnicze na grudzień?