sobota, 18 kwietnia 2020

Nadzieja rzecz krucha

K. Hannah "Zimowy Ogród"
Tytuły Słowik czy Wielka Samotność niejednokrotnie obiły mi się o uszy, często w otoczeniu komplementów i słów zachwytu. Z twórczością Hannah jednak najpewniej nie spotkałabym się w najbliższym czasie, gdyby nie Zimowy Ogród, który trafił do mnie dość nieoczekiwanie. Po przeczytaniu opinii oraz opisu (w tym przypadku zrobiłam to ostatni raz w swoim życiu; a niech was, spoilery!) zaczęła we mnie kiełkować nadzieja na naprawdę dobrą powieść, historię jednocześnie zajmującą i opowiedzianą pięknym językiem; z takim też nastawieniem podeszłam do lektury.

***

Miejsce akcji obejmuje dwie płaszczyzny - fizyczną i duchową. Hannah, łącząc przeszłość z teraźniejszością, bajkowy świat z okrucieństwem rzeczywistości, ukazuje dom, rozumiany przez każdego z bohaterów inaczej; konfrontuje dwie różne ze sobą kultury - rosyjską i amerykańską, choć tej pierwszej poświęca znacznie więcej uwagi. Wraz z biegiem historii przenosimy się do Leningradu, który okazuje się być kluczowym miejscem wydarzeń. Przedstawiając miasto z dwóch zupełnie różnych perspektyw nadaje mu niepowtarzalnego charakteru, czyniąc z niego krainę, w której magia przeplata się z rzeczywistością. Na uwagę zasługuje również sposób przedstawienia pozostałych lokacji, zwracający uwagę na ich piękno oraz wyjątkowość. Wszystko to stanowi tło dla opowieści o trzech kobietach, bliskich sobie, a jednak dalekich, których los na zawsze zmieni niezwykła, a zarazem tragiczna historia.

***

Losy wspomnianych trzech bohaterek łączą się z innymi historiami, kreując tym samym ich postaci. Sposób ich pokierowania sprawił, iż książkę można podzielić na dwie części - obyczajową oraz historyczną. Za powieściami z pierwszej kategorii niekoniecznie przepadam, mimo to postanowiłam dać jej szansę - i, niestety, na próżno. O ile z początku zapowiadało się nawet ciekawie, o tyle po kilkudziesięciu stronach nieustannie powtarzające się frazesy, przewidywalne oraz irytujące działania i decyzje bohaterów w połączeniu z przesadzonymi i sztucznymi dialogami wkraczały wręcz na granicę mojej tolerancji. Owszem, lubię, gdy akcja toczy się naturalnie i stopniowo nabiera tempa, lecz co za dużo, to nie zdrowo. Autorka skupia się tu przede wszystkim na relacjach rodzinnych, zestawia je z charakterem postaci, ich aspiracjami, wykonywanymi zawodami, przedstawiając tym samym problemy, z którymi borykamy się na co dzień. Mogło wyjść naprawdę dobrze, tymczasem całość okazała się momentami sztuczna i zdecydowanie zbyt rozwleczona. Jeden wątek, poboczny wprawdzie, został z kolej urwany, co również odbija się na całokształcie książki.
Wraz z nabraniem cech powieści historycznej, Zimowy Ogród zyskuje pod wieloma względami - tym razem przedstawiono historię wstrząsającą, poniekąd zapomnianą. (jako osoba, która edukację historii zakończyła na pierwszej klasie szkoły średniej przyznaję się bez bicia, iż o wydarzeniu tym nie słyszałam) Zarówno sama treść, jak i sposób jej ukazania najzwyczajniej robią wrażenie. Dostarcza emocji, lecz odpowiednio dawkowanych. Opowiedziana z perspektywy jednej osoby nadaje dramatyzmu, lecz dramatyzmu potrzebnego, bowiem tematów tego typu nie wolno spłaszczać i traktować po macoszemu - tak, jak to, niestety, uczyniono z zakończeniem historii. Pozostawia ono wiele do życzenia, jest niedopracowane, sprawia wrażenie pisanego na kolanie. Całość prezentuje się zatem bardzo nierówno - historia z potencjałem, który nie został wykorzystany.

***

Ostatnio zdarzało mi się trafiać na bohaterów, których osobowość wydawała się nie istnieć - nie budzili silniejszych emocji, po prostu istnieli, dopełniając fabułę. W Zimowym Ogrodzie dzieje się inaczej; główne bohaterki są nawet zbyt wyraziste - ich osobowości zostały aż nadto wyeksponowane, a poszczególne cechy charakteru zakrawają niejednokrotnie na skrajności. Rezultat okazuje się nieco sztuczny i może przyprawiać o irytację u odbiorcy. Niemniej jednak brakowało mi właśnie postaci wyrazistych, z charakterem, o których jestem w stanie powiedzieć coś poza opisem wykonywanych czynności, a w tej książce spotkałam się z całkiem miłą odmianą. Wykreowanie tak przerysowanych postaci możemy również odbierać jako zwrócenie uwagi na pewne ludzkie tendencje oraz zachowania, a także nakreślenie obrazu rodziny, lecz niekoniecznie trafia do mnie takie rozwiązanie.

***

Sugerując się definicją literatury pięknej, język pełni w pozycjach z tego gatunku funkcję estetyczną, co może zrodziło we mnie nadzieje dotyczące Zimowego Ogrodu. Niestety, moje oczekiwania nie zostały spełnione. Zdarzały się zdania, których struktura przywoływała na myśl opowiadania pisane w szkole podstawowej. Przewijające się w narracji kolokwializmy również ujmowały książce. Ponadto, dialogi bywały sztuczne, co wpłynęło na nierealność w przedstawieniu głównych bohaterek. Dość dobrze wspominam z kolei opisy - obrazowe, a jednocześnie nie zawsze banalne, świetnie wspomagające kreowanie świata przedstawionego.

***

Po Zimowym Ogrodzie spodziewałam się czegoś lepszego, lecz trudno uznać tę powieść za złą. Pewne aspekty zdecydowanie mogły zostać dopracowane, jednakże autorka zaciekawiła mnie na tyle, że zamierzam sięgnąć po inne książki wydane spod jej pióra. Ponadto, zaintrygowała mnie przedstawiona w powieści historia, tym samym skłaniając do dalszego zgłębianiu tematu. Uważam, że ocena 6/10 jest w tym przypadku jak najbardziej zasłużona.

***

"Czasami prawdę widać dopiero po usunięciu kolorów."

czwartek, 16 kwietnia 2020

Tylko głupiec nie wie, co to strach

P. V. Brett "Malowany Człowiek" księga I
Strach jest jednym z niewielu czynników, który do tego stopnia determinuje nasze życie, czyny i postanowienia. Mimo zapewnień i odważnych stwierdzeń nie ma człowieka, któremu nigdy nie wyszedłby naprzeciw. Wizja Petera V. Bretta to miejsce, dla którego mieszkańców ów strach wpisany został w codzienność; dla których obecność Słońca na niebie wyznacza granicę bezpieczeństwa, stałą i nieprzekraczalną nawet dla miłości. Trójka młodych ludzi zdaje sobie jednak sprawę, iż odwagą nie jest brak lęku, a panowanie nad nim. Stają przed szansą odmienienia świata, w jakim przyszło im żyć, lecz nie bez poświęceń.