sobota, 10 sierpnia 2019

Otwórzcie oczy i popatrzcie na to, co możecie zobaczyć, nim zamkniecie je na zawsze

Anthony Doerr "Światło, którego nie widać"
II Wojna Światowa to wydarzenie, o którym nigdy nie zapomnimy - które pochłonęło tak wiele ofiar, tak wielu młodych, niewinnych... Ukazała najgorsze możliwe oblicze ludzkości -okrucieństwo, nienawiść, brak szacunku do drugiego człowieka, obłudę. Zachowały się utwory z tamtego okresu, wspomnienia tych, którzy przeżyli oraz tych, których krew splamiła ziemie nie tylko Europy, ale i świata. Jednak do dziś ten horror inspiruje twórców, autorów dzieł chwytających za serce i uświadamiających nam, jak bardzo powinniśmy się cieszyć, że żyjemy w takich, a nie innych czasach.
Anthony Doerr to amerykański powieściopisarz oraz autor krótkich opowiadań. Może poszczycić się zdobyciem Nagrody Pulitzera (coroczna nagroda przyznawana za wybitne osiągnięcia dziennikarskie, muzyczne oraz literackie) za książkę Światło, którego nie widać.
Sięgnęłam po tę pozycję, ponieważ fascynuje mnie tematyka wojenna, chociaż dzieł o tym traktujących nie mam na koncie zbyt wiele.
Autor na początku przenosi nas do Saint-Malo w 1944r., na chwilę przed zbombardowaniem - to francuskie miasto portowe położone na zachodnim wybrzeżu, w czasie wojny okupowane przez Niemców. Przedstawia nam dwójkę młodych ludzi - niewidomą Marie-Laure LeBlanc, mieszkającą ze swoim stryjecznym dziadkiem oraz Wernera Pfenniga - osiemnastoletniego żołnierza Wehrmachtu.
W kolejnych rozdziałach zmieniamy czas i miejsce akcji - Doerr opisuje dzieciństwo każdego z nich, prezentując dzielnicę Paryża oraz sierociniec w Zollverein; ukazuje życie bohaterów, nim rozpętało się piekło.
Fabuła jest rozbudowana, przeplatają się wydarzenia z różnych okresów, co sprawia, że czujemy się, jakbyśmy odkrywali historię bohaterów i bardziej angażujemy się w lekturę. Co prawda, ten zabieg nie zawsze się sprawdza, lecz w tym przypadku autor świetnie się nim posłużył. Zestawiona również zostaje wojna - jej okrucieństwo i bezwzględność wraz z pięknem świata - odkrywaniem, zarówno cudów natury, jak i nauki i wynalazków człowieka. Obojętność i utrata człowieczeństwa wobec miłości rodzinnej i współczucia. Cała historia złożona jest z takich kontrastów, konfliktów, skłania do refleksji - która z tych stron odniosła zwycięstwo? Czy można o nim w ogóle mówić - co, jeżeli ich istnienia są od siebie zależne? Jedno nie ma racji bytu bez drugiego?
To nie powieść napakowana zwrotami akcji i sensacyjnymi wydarzeniami; nie znajdziemy bijatyk, strzelanin, pogoni, ataków. Lecz i bez tego pochłonie nas bez reszty - dialogami, pozornie niewiele znaczącymi wydarzeniami poruszy pewne sfery naszego serca i umysłu. Znajdziemy tu bowiem bezbronnych, niewinnych ludzi, którzy wbrew swej woli zostali w to wplątani. Którzy nie mają cienia szansy na przetrwanie. W końcu to wojna, czyż nie?
Choć bohaterowie z początku nie wydają się szczegółowo wykreowani, z czasem łapiemy się, iż wraz z nimi przeżywamy rozterki, stajemy się uczestnikami wydarzeń i chcemy niemal krzyczeć, by uczynili to, co słuszne. Autor dodatkowo gra na naszych emocjach, czyniąc ich młodymi, utalentowanymi, ciekawymi świata. Wojna to nie czas i miejsce do odkrywania, doskonalenia umiejętności. Nieważne, jakie są twoje pasje i marzenia - masz inną rolę do odegrania. Kim ty mógłbyś być?
Powieść napisana została pięknym językiem, każdy opis zdaje się być arcydziełem, gdy nagle zasada decorum zostaje naruszona zakrawającym na wulgaryzm kolokwializmem. Tak, jak świat i panująca równowaga naruszone zostały wojną. Książkę czyta się świetnie, chłonie wszystkie zwroty i wyrazy, metafory i epitety, podziwia dobór słownictwa i kreatywność autora oraz estetykę wypowiedzi - czyli wszystko to, co kochamy w literaturze pięknej. Warsztat autora przyczynia się również do cudownego klimatu książki - trudno mi go opisać słowami, tę powieść po prostu trzeba przeczytać!
Książka chwyta ze serce i targa naszymi emocjami, skłania do refleksji i uświadamia nam - tym wszystkim, którzy nie byli świadkami wojny - iż powinniśmy być wdzięczni za to, że nie dane nam było jej oglądać. Po skończeniu czujemy zaprzeczenie, jesteśmy świadomi niesprawiedliwości, co podtrzymuje klimat powieści. Wszystkie wątki łączą się w całość, co czyni opowieść spójną i kompletną. 
Jestem dość czepialską osobą, jednak trudno mi było wyłapać większe mankamenty tej pozycji - śmiało mogę polecić ją każdemu, osobiście jestem zachwycona, trafiła na listę moich ulubionych pozycji i mam szczerą nadzieję, iż kiedyś, gdy już przeżyje swoje lata, znajdzie się w gronie klasyków, gdyż w pełni na to zasługuje.
Reasumując, powieść Światło, którego nie widać Anthony'ego Doerra to piękna książka, zwracająca uwagę cudownym językiem i podchodząca od odpowiedniej strony do tematu wojny, a także zostawiająca po sobie trwały ślad. Rekomenduję z ręką na sercu.

Czytaliście? Jakie są wasze odczucia?

5 komentarzy:

  1. Historia całkiem dobra, choć mnie styl aż tak nie uwiódł, był raczej zwyczajny w moim odczuciu. Kilka wątków mogłoby być bardziej rozwinięty, ale do niewidomej bohaterki można się przywiązać :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu podoba się co innego (i to jest w nas piękne); mi z kolei nie przypadł mi za bardzo "Chłopiec w pasiastej piżamie", który również zgarnia mnóstwo bardzo dobrych opinii.

      Usuń
    2. Ja bardzo wybiórczo podchodzę do literatury wojennej, obozowej w ogóle nie czytałam i mnie do niej nie ciągnie. Bardzo polecam w tej pierwszej kategorii "Na zachodzie bez zmian", jeżeli jeszcze nie znasz :>

      Usuń
    3. Nie czytałam o niej, lecz słyszałam i z chęcią po nią sięgnę ;)

      Usuń
  2. Jestem jej bardzo, bardzo ciekawa. Jeśli nadarzy się okazja na pewno po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń