czwartek, 8 sierpnia 2019

Sukces ma swoją cenę

Sven Hannawald, Urlich Pramann "Triumf. Upadek. Powrót do życia."
Zapewne każdemu fanowi skoków narciarskich nieobce jest nazwisko Hannawald - niemiecki zawodni, który osiągnął coś, co wydawało się znajdować poza zasięgiem ludzkich możliwości, jednak musiał za to zapłacić straszliwą cenę. Po wielu latach walki z chorobą zdecydował się napisać autobiografię, gdzie przedstawia nam swoją historię.
Turniej Czterech Skoczni od sześćdziesięciu siedmiu lat wchodzi w skład Pucharu Świata w skokach narciarskich, ten prestiżowy cykl składa się z czterech konkursów - w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku oraz Bischofshofen, które odbywają się niemal jeden po drugim. Aż do 6.01.2002r. żadnemu zawodnikowi nie udało się wygrać wszystkich konkursów jednego cyklu. Dopóki nie pojawił się on - Sven Hannawald, który w mistrzowskim stylu zgarnął
"Wielkiego Szlema" i zapisał się na wieki na kartach historii. Zasłynął również jako wicemistrz olimpijski, wicemistrz świata, wicemistrz świata w lotach oraz dwukrotny mistrz świata w lotach narciarskich. Jednak po swym spektakularnym sukcesie presja, stres i wyczerpanie łapią zawodnika w swe sidła. U Svena zostaje zdiagnozowany syndrom wypalenia, depresja oraz anoreksja.
W 2014r., pięć lat po wygranej walce, wraz z Ulrichem Pramannem, Hannawald wydaje swoją autobiografię.
Dowiadujemy się o jego dzieciństwie - pierwszych narciarskich próbach, szkołach sportowych, dostaniem się do kadry, nieco o relacjach z trenerami, innymi zawodnikami, o życiu osobistym, poszczególnych sukcesach. Coś jednak w tej książce nie zagrało tak, jak tego oczekiwałam.
Spodziewałam się bowiem pozycji, która chwyci mnie za serce, przepełnionej napięciem i emocjami - i faktycznie, pojawiają się one, gdy opisywana jest choroba, pobyt w szpitalu, a także wczesne stadium, zanim porzucił karierę sportową. Tym fragmentom nie mam akurat zbyt wiele do zarzucenia. Otrzymujemy również informacje o najważniejszych skokach w karierze, o uczuciach zawodnika, o tym, co widzi, o czym myśli, na czym się skupia. Zabrakło mi jednak czegoś dotyczącego współzawodnictwa, rywalizacji czy chociażby kooperacji w zespole. Dowiadujemy się jedynie o dobrych relacjach z Martinem Schmittem. Z kolei książka napakowana jest informacjami dotyczącymi systemu szkolnego w NRD, zwłaszcza działania szkół sportowych, które uchodziły za kolebkę tego państwa. Dobrze jest się czegoś dowiedzieć, jednak co za dużo - to nie zdrowo.
Warto wspomnieć o budowaniu napięcia przez autorów - na samym początku opisany zostaje szczegółowo finałowy skok w Bischofshofen w 2002r., po czym przechodzimy do kolejnego rozdziału - dzieciństwa Svena - i dalej już wydarzenia uporządkowane są chronologicznie. Osobiście uważam, iż jest to całkiem ciekawy zabieg i owemu budowaniu napięcia służy - mimo wszystko, jakkolwiek by się nie starać, taki fragment stanowi "mocne wejście" w porównaniu do opisu dziecięcych lat. W kolejnych fragmentach jednak uderza mnie pewna tendencja - wcielając się w narratora, siedzimy na belce startowej, czekamy na sygnał od trenera, a w naszej kotłują się myśli, po czym nagle znajdujemy się już na dole skoczni i udzielamy wywiadu. To z kolei cały efekt psuje, czujemy się jak balonik, w który wpompowywano powietrze, jednak on nie pękł, nie stało się nic spektakularnego, jego zawartość po prostu powoli uciekł, zostawiając po sobie niedosyt.
Styl pisania autora trudno określić - nie należy on do artystycznych, nie jest również suchym, wypranym z emocji rzeczowym językiem. W odniesieniu do treści styl ten został odpowiednio dopasowany, autor nie narusza zasady decorum. Parę razy zdarzyło mi się natknąć na dziwne przeskoki narracji z jednego zdarzenia do drugiego - najpierw siedzimy na belce startowej, a za chwilę, bez wyraźnego zaznaczenia owego "przejścia", siedzimy w umyśle sportowca, który analizuje różne wydarzenia czy przywołuje wspomnienia. Utrudnia to w pewnym stopniu odbiór książki, na szczęście zdarza się tylko kilka razy, nie występuje nagminnie. 
Autobiografia wzbogacona jest o zdjęcia z poszczególnych wydarzeń i miejsc - rodzinna miejscowość, zawody, treningi, ośrodek. Dodano tam również wywiady lub wypowiedzi bliskich osób Svena - trenerów, rodziny, przyjaciół, terapeutki, które uzupełniają treść. Oprócz tego mamy do dyspozycji streszczoną historię skoków narciarskich oraz ewolucję stylu "V". Choć obie te historie znałam, uważam, że jest to całkiem niezły pomysł i daje możliwość zgłębienia tej pięknej dyscypliny sportu, nie służą moim zdaniem jako tzw. "zapchajdziury". Na końcu znajduje się również bonusowy wywiad z Hannawaldem, jednak nie zawiera on nurtujących mnie pytań; raczej te banalne, zadawane przy każdej możliwej okazji.
Triumf. Upadek. Powrót do życia. nie jest moim zdaniem wybitną pozycją, jednak nie uważam jej też za złą książkę. Jeżeli lubicie skoki narciarskie oraz interesuje was postać Svena Hannawalda, śmiało możecie sięgać po tę autobiografię. Nie należy się spodziewać arcydzieła pod względem literackim, raczej powinniśmy ją traktować jako źródło wiedzy na temat tej dyscypliny oraz samego zawodnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz