poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Nie jest już tak młody, jak mu się wydaje

John Flanagan "Zwiadowcy", Księga 8. "Halt w niebezpieczeństwie" i 9. "Królowie Clonmelu"

Zwiadowcy to seria, która znaczy dla mnie niemało i do której mam naprawdę spory sentyment. Po pierwszy tom - Ruiny Gorlanu sięgnęłam mając około 12 lat. Była to jedna z niewielu książek, które wówczas zaangażowały mnie bez reszty w opisywaną historię (dorównywała jej tylko seria o Harrym Potterze). Pokochałam fabułę, darzyłam każdego z bohaterów ogromną sympatią, porwał mnie klimat powieści i warsztat pisarza, a lektura nieustannie mnie zaskakiwała i trzymała w napięciu. Przeczytałam sześć z dwunastu tomów, później na około dwa, może trzy lata przestałam w ogóle czytać. Wróciłam do książek w połowie trzeciej klasy gimnazjum, a w wakacje rok temu również do tej serii - przeczytałam siódmą księgę, która lata stała na półce i na mnie czekała przez cały ten czas. Tylko, jeżeli mam być szczera - nie pamiętam już teraz, na ile ją oceniłam, a fabuła jedynie szczątkowo zachowała się w moim umyśle. Stwierdziłam, że gdybym się na niej rozczarowała, nie zapomniałabym o tym - tak więc podeszłam do kolejnych dwóch tomów z niemałymi nadziejami, ze wspomnieniami, gdy jako dziecko nie mogłam oderwać się od lektury.
Zwiadowcy to bestsellerowa seria autorstwa Johna Flanagana skierowana raczej do młodszej młodzieży; opowiada o przygoda Willa, który zostaje wcielony w tajemnicze i budzące momentami lęk szeregi Królewskich Zwiadowców. Cykl składa się z dwunastu tomów, omawiane dziś przez mnie księgi 8. i 9. opisują wyprawę Willa wraz z jego mistrzem i najlepszych przyjacielem do położonej na zachodzie Hibernii, by stawić czoło groźnej sekcie - z pozoru bezproblemowi wyznawcy wyimaginowanego boga Alsejasza to w rzeczywistości bezwzględni łgarze i złodzieje oraz mordercy, którzy nie cofną się przed niczym, by osiągnąć to, czego pragną.
Autor przenosi nas do wzorowanej na średniowiecznych imperiach krain Araluen. Przedstawiana na niektórych mapach wraz z resztą kontynentu dowodzi, iż świat przedstawiony inspirowany jest Europą - wskazują nazwy państw jak Gallia, Skandia, Iberion czy Alpina oraz ich rozmieszczenie, a także przedstawione kultury i obyczaje niektórych narodowości (np. przy kreowaniu Skandian Flanagan z pewnością zaczerpnął inspirację z plemion Wikingów). Czas wydarzeń nie został nigdzie podany. W roli głównych bohaterów znów występują znani i bardzo lubiani przez czytelników Will, Halt oraz Horace.
Fabuła książki to jeden główny wątek oraz kilka bardzo pobocznych, niekoniecznie istotnych w odniesieniu do biegu wydarzeń - relacje między bohaterami, ogólne funkcjonowanie Korpusu Zwiadowców, przeszłość niektórych postaci, et cetera. Dodam od razu, iż nie jest to książka dla tych, którzy oczekują wątków miłosnych - tu bowiem zostają zepchnięte niemalże na margines (w tych dwóch tomach tym bardziej). Z kolei przedstawiona nam zostaje prawdziwa przyjaźń, miłość nauczyciela i ucznia niemal jak ojca i syna, lecz również druga strona medalu - skłócona rodzina, nienawiść do tych, których powinniśmy kochać. Wszystko to jednak zdaje się być jedynie dodatkiem do dominującego wątku.
Struktura jest raczej typowa dla młodzieżówek - pojawia się cel, do którego nasi bohaterowie dążą, jednak nie bez przeciwności. Co, moim zdaniem, ciekawe - w Zwiadowcach niektóre historie zamknięte są w jednym tomie, niektóre w dwóch (jak w tym przypadku), a zdarzają się i w trzech - często na skutek owych powikłań ostateczny cel ulega zmianie, co czyni tę serię nieco ciekawszą  bardziej oryginalną. Wydarzenia są na ogół dobrze rozłożone, co sprawia, że poszczególne książki nie zdają się pełnić roli "zapchajdziur", jak to często bywa w trylogiach, formie tak popularnej dla fantastyki młodzieżowej. (i nie tylko) Na nudę nie można narzekać, od pierwszych stron już coś się dzieje, czym owa seria wyróżniała się już od pierwszej części. Jako dziecko czułam olbrzymie napięcie podczas czytania, a zwroty akcji szokowały mnie i zapierały dech z piersiach. Obecnie niektóre z nich bywają przewidywalne, chociaż muszę przyznać, że zdarzały się momenty, gdzie czułam się zaskoczona, jednak nie wywarło to na mnie większego wrażenia. Czytając te książki, poczułam się po prostu staro.
Nasi trzej główni bohaterowie to starzy, dobrzy przyjaciele, doskonale nam znani z poprzednich części. Horace - rycerz korony, odważny, szlachetny, lojalny, ale również prostolinijny i bezpośredni. Większą ciekawość wzbudzają jednak pozostałe dwie postaci - zwiadowca Halt - powściągliwy i raczej mało entuzjastyczny, obdarzony za to przebiegłością, sprytem i nad wyraz ciętym językiem, a także główny bohater - Will, również wyszkolony jako zwiadowca, lecz bardziej kreatywny, twórczy i błyskotliwy. Cała ta trójka tworzy zespół, który ubarwia książkę szczerością relacji pomiędzy bohaterami, a także zabawnymi potyczkami słownymi; jest jeden problem - dla mnie były zabawne, lecz do czasu. 
Również boli mnie jednolitość bohaterów - niby się zmieniają, jednak niezbyt tę ewolucję widać, czasami w przypadku Horace'a, jednak moim zdaniem była ona wybitnie naciągana. Nie mówię, iż bohaterowie irytują - przeciwnie, trudno nie żywić do nich pozytywnych emocji, lecz ów brak zmian naprawdę mi przeszkadza.
Styl pisania w tych książkach doskwierał mi chyba najbardziej. Młodszego czytelnika z pewnością rozbawią zastosowane przez autora środki językowe i sprawią, że powieść ta jeszcze bardziej przypadnie mu do gustu, lecz w moim przypadku czułam momentami nawet coś na kształt zażenowania, język był dla mnie wręcz infantylny. Chyba cała ta recenzja sprowadza się do procesu przemijania czasu.
Klimat książek zaliczam na plus powieści, nie mam tu żadnych większych zarzutów, nawiązania do średniowiecza bardzo się temu przysłużyły, świat przedstawiony się "czuje", dzięki czemu czytanie staje się dużo przyjemniejsze, a my - czytelnicy, nie czujemy się w wydarzeniach obcy. Może niekoniecznie stajemy się uczestnikami wydarzeń, raczej coś pomiędzy tym a wrażeniem "obcości". Pod tym względem lepiej wypada Księga 9., w którą lepiej udało mi się "wgryźć" aniżeli w Księgę 8.
Zwiadowcy to świetna seria dla młodszej młodzieży, a Księga 8. oraz 9. w niczym nie odbiegają od pozostałych tomów. Musimy jednak mieć na uwadze, kto jest docelowym odbiorcą tych powieści - dzieci i młodsza młodzież - jak najbardziej, lecz na osobach nawet trochę starszych mogą nie wywrzeć aż takiego wrażenia. Co nie oznacza, że w ogóle się im nie spodobają, ale z pewnością bardziej przypadną do gustu młodszym. Z tych dwóch powieści lepiej wypada Halt w niebezpieczeństwie; po Królach Clonmelu nie byłam pewna, czy będę kontynuować tę serię, lecz kolejny tom przekonał mnie do niej na nowo. Nie aż tak bardzo, jak kilka lat temu, ale czułam się, jakby obudziło się we mnie coś - część serca odpowiedzialna za miłość do tego cyklu, która niestety maleje i słabnie z upływem czasu, jednak wciąż gdzieś tam żyje...
Na koniec mogę powiedzieć tylko jedno - czytajcie, póki nie jest za późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz